Kaseta rowerowa, czy wolnobieg – co warto wybrać?
Ewolucja wypiera starsze rozwiązania techniczne. To prawda, zapisana złotymi zgłoskami w technologicznej historii świata. Silnik parowy wyparł konie, został zmiażdżony przez silnik spalinowy, a kiedy w lotnictwie wydawało się, że nie da się wymyślić nic nowego pojawił się napęd odrzutowy który zmienił myślenie ludzi o lataniu. W rowerach jest bardzo podobnie. Kto zaczynał pasję odpowiednio wcześnie, wie doskonale jak łatwo było odróżnić kiedyś zawodowca od reszty. Dziś to bardzo trudne zadanie – mamy dostęp do wszystkiego, do każdego roweru, sprzętu i części jakie sobie wymarzymy o ile pozwalają nam finanse.
Kto zaczynał w latach ubiegłego wieku, wie jak trudno było o części, a napis „Shimano” był jak totem, trofeum osiągane wielkim wysiłkiem – w świecie przerzutek marki Favorit i stalowych ram od Rometu. Ale to był świat, który na swój sposób był naprawdę cudowny, a jazda na rowerze nigdy nie była tak przygodowa. Na całe szczęście dziś możemy się do tego klimatu zbliżać. I sprzętowo wybierać. Przykładem ewolucji są nasze napędy. Zmieniło się tu wszystko, od konstrukcji po użyte materiały. Przez lata rządził wolnobieg, wypiera go obecnie kaseta rowerowa – lżejsza, sztywniejsza i umożliwiająca łatwiejszą wymianę poszczególnych trybów.
Czy zatem starszy brat jest już na wygnaniu i skazany na techniczną banicję? Nie, wciąż jest produkowany. Zatem, co wybrać? Opowiemy tu bardziej szczegółowo o tym, co niesie konkretny wybór – wolnobieg czy kaseta rowerowa?
Wolnobieg a kaseta – skrzynia biegów cyklisty.
Patrząc od strony czysto technicznej, zarówno wolnobieg jak i kaseta są do siebie bardzo podobne pod kątem idei i ogólnego zastosowania. To taka prosta skrzynia biegów cyklisty – siła położona przez nogi na korbę jest przenoszona przez łańcuch na tylne koło za pomocą właśnie tego komponentu. Ponieważ z tyłu między widełkami ramy znalazło się całkiem dużo miejsca, ktoś kiedyś wymyślił, by zamiast jednego trybu wsadzić tam ich więcej – ściślej panowie Sturmey i Archer, między 1900 a 1902 rokiem.
Za pomocą przerzutki łańcuch jest przerzucany z jednego trybu na drugi tak, aby dopasować ruch do warunków w jakich się poruszamy. Oto cała tajemnica, cała magia która porusza nasze dwa kółka. Sam wolnobieg to zestaw trybów o różnej ilości ząbków, od najmniejszych po bardzo duże, a od kasety różni się sposobem ich łączenia i zakładania na piastę. Wydaje się to bardzo małą róznicą, ale kaseta rowerowa wypiera wolnobieg – mimo oparcia się na tej samej zasadzie, robi to lepiej. Jest lżejsza, oferuje większą sztywność a ponieważ jest nakładana na piastę, można złożyć ją z większej ilości trybów niż wolnobieg – stąd znaczne różnice w objętości. Obecnie można spotkać 12-rzędowe kasety a i to nie jest ostatnie słowo producentów.
W wypadku kasety łatwiej też o wymianę pojedynczych trybów – wystarczy odkręcić ostatnią zębatkę i można spokojnie zmienić cały układ. Wady? W zasadzie brak – moduł bardzo się upowszechnia, przez co jego ceny spadają. Dlaczego więc wolnobieg wciąż pozostaje na rynku? To proste – nie wszyscy mają w swoich rowerach odpowiedni układ piasty z tyłu, a jeśli ktoś zakupił dobre obręcze i zmontował je z starszym typem piasty, pozostaje przy wolnobiegu aż do najbliższej wymiany kompletnych kół. Inna droga to oczywiście demontaż całego podzespołu, wymiana piasty, kasety, ponowny montaż i wycentrowanie koła, co może okazać się karkołomne i przekraczające nas finansowo.
Zwłaszcza że dobrze wykonany wolnobieg mimo nieco większej masy zazwyczaj dobrze spełni swoją rolę. Kaseta rowerowa z kolei ma tę zaletę, że wraz z stosowaniem dużej ilości zębatek możemy zmniejszyć ilość z przodu, redukując korbę do dwóch lub nawet jednej zębatki. Przekłada się to na zmniejszenie masy i zwiększenie wytrzymałości poszczególnych elementów. Wymaga także zakupu dobrego łańcucha – układ 1×12 czy nawet 1×10 oznacza, że z jednej zębatki z przodu łańcuch pracuje na dziesięciu czy dwunastu z tyłu i siłą rzeczy nie da rady robić tego idealnie na wprost.
Pracuje więc z większymi naprężeniami poprzecznymi i aby to wytrzymywał, musi być jak najlepszy. Dziś nasz wybór powinien ograniczać się zatem do dobrej kasety rowerowej jako że lepsze jest wrogiem dobrego i musimy równać w górę. Klasyczny wolnobieg wciąż pozostaje w użyciu, ale skupmy się na kasecie rowerowej jako elemencie z większą przyszłością.
Kaseta rowerowa MTB
Dla rowerów górskich, które pracują w bardzo różnym terenie, kaseta rowerowa jest relatywnie większa i ma często naprawdę potężny zakres przełożeń. Posługując się naszą terminologią „skrzyni biegów”, w MTB jest to odpowiednik auta z napędem 4×4 z reduktorem, które porusza się za pomocą wielu biegów po różnym terenie.
Topowa kaseta z tej grupy, Sram XG 1295 (za 1420zł) ma oszałamiający zakres zębatek: 10-50, co oznacza że najmniejsza ma 10 ząbków, a największa – 50. Umożliwia to jazdę w praktycznie każdym terenie i wobec każdej trudności z nachyleniem by podczas zjazdów zejść do najmniejszej zębatki i móc gnać szybciej niż wiatry równikowe. Kaseta rowerowa MTB najczęściej jest większa i ma większy zakres niż jej szosowy odpowiednik. Oto garść dobrych modeli:
- Sram XG 1295 – 1420zł; 12-rzędowy potwór, będący absolutnie topowym urządzeniem w swojej klasie; znakomite wykonanie, lekki (zaledwie 355g) i o dużym zakresie 10-50;
- Sram PG 1070 – około 300zł; kaseta relatywnie uniwersalna, można ją zastosować też w rowerze szosowym; 10-rzędowa, o otwartej konstrukcji, bardzo trwała i o świetnej relacji jakości do ceny;
- Shimano Deore XT CS M8100 – około 500zł; 12-rzędowa, topowa kaseta Shimano z grupy Deore do zastosowań MTB w zakresie 10-45 oraz 10-51;
- Shimano Deore CS M4100 – 170zł; 10-rzędowa do MTB, jedna z tańszych konstrukcji Shimano i jednocześnie wystarczająca dla większości amatorskich zastosowań, o przyzwoitej jakości i dobrym wykonaniu;
Kaseta rowerowa na szosę
Rowery szosowe zazwyczaj posługują się nieco mniejszymi kasetami niż te przeznaczone do użytku MTB, z racji mniejszych potrzeb w operowaniu przełożeniami. Jadąc nawet na jednym blacie korby, kolarz szosowy stosunkowo rzadko sięga po przełożenie na zębatkę na przykład o 50 zębach.
Zaawansowane technologie skupione są tu raczej na wadze, dużej sztywności i trwałości komponentów. Udane konstrukcje są jednocześnie bardzo dostępne. A więc, dobra kaseta rowerowa na szosę, to między innymi modele takie jak:
- Sram XG Red 1190 – 1200zł; 11-rzędowa kaseta szosowa o zakresie przełożeń 11-30; niezwykle lekka (151 gram!) i bardzo wytrzymała; jest stosunkowo droga, ale stanowi szczytowe osiągnięcie na szosę, świetnie pracuje z korbami o jednym blacie z użyciem dedykowanego łańcucha i osprzętu z grupy Sram Red;
- Campagnolo Chorus 11s – 660zł; włoski potentat oferuje 11-rzędową kasetę na szosę w cenie o połowę mniejszej niż konkurencyjny Sram; zakres zębatek to 11-25, a waga kasety to 236 gram; elegancja, szyk i forma!
- Shimano 105 CS R7000 – 220zł; jedna z tańszych kaset na rynku oferowana przez Shimano z przeznaczeniem na szosę; 11 rzędów o stosunkowo dużym zakresie (11-30), dobre wykonanie, duża trwałosć;
- Campagnolo Veloce – 165zł; Veloce to podstawowa, 9-rzędowa kaseta rowerowa szosowa w ofercie włoskiej firmy; dla wielu może być świetnym punktem startu, dla wielu będzie w zupełności wystarczająca; zakres 12-23;
Kaseta rowerowa – dbamy o skrzynię biegów!
Co prawda, nie włożymy jej do magnetofonu, ale grać powinna bez zakłóceń. Kaseta rowerowa to nasza skrzynia biegów. Im lepsza, lepiej wykonana i sprawna, tym łatwiej i płynniej pokonujemy różne trasy i kierunki. Duży zakres – w porównaniu do wolnobiegu – pracy zębatek pozwala na dostosowanie się do każdego terenu, nachylenia i stylu jazdy. Zatem, wybierzmy się na zakupy i cieszmy płynną jazdą. To wszak najlepsza muzyka dla nas i naszego zdrowia.
Jeden komentarz do “Kaseta rowerowa, czy wolnobieg – co warto wybrać?”
Możliwość komentowania została wyłączona.